Miałam porobić jakieś zdjęcia na uniwerku, ale nie chciało mi się.
Wykład był strasznie długi i nudny,
doktor jakiśtam gadał o Troi, gadał, gadał....
potem był film, z tym,
że skrócony do 1.5h.
A potem to nie wem, co się działo...był okropny ścisk w autobusie i za mną stał cały czas tak dziadek, co kleił się do mnie.
fuj.
Ale myślałam o blondkach i takim fajnym czymś,
co wczoraj było, ale się skończyło.
Nie będę się zwerzać,
ale generalnie chciałabym powiedzieć,
że, taaak....lubię go.