Stare zdjęcie, jeszcze ze starego pb, i nawet nie jare, ale lubię je dosyć. Mimo że kojarzy mi się z aparatem, który nigdy do końca nie został naprawiony, a był nie mój.
Z paznokciami w kolorze komunistycznym czytam o szacownym Polikarpie, popijam pepsi max i cierpię na nieuleczalną głupotę. Oto i cała ja.
A za oknami ponuro i nienawidzę listopada.