Impresje na temat pogody złej,
na temat beznadziejności
i złości na temat.
I ktoś mi zajebał coś bardzo cennego,
a miałam przecież nie przeklinać.
A impresjonizm to według wikipedii "nurt w sztuce europejskiej, a później także amerykańskiejj, który został zapoczątkowany przez grupę paryskich artystów studiujących w Atelier Gleyčre oraz w Académie Suisse". A tu wcale nie, bo to koncept taki. I zgadujcie teraz.
Atmosfera jest jakaś taka nieprzystawalna do niczego. Ani nie listopadowa ani nie majowa. Styczniowa być może. Co jest trochę zaskakujące, gdyż nie przypominam sobie, żeby styczeń wpływał kiedykolwiek na moje nastawienie do świata, który pan Czesław nazwał dziwnym. A człowiek w nim zabija słowem. Odkryłam dziś natomiast, że mam genialną zdolność do kreowania swojej własnej rzeczywistości i wypowiadając słowa "Nie czuję tego i owego" rzeczywiście to i owo przestaję odczuwać. Gorzej, kiedy ktoś wypowie za mnie i ja muszę współodczuwać z nim. Bo ktoś ten nieodpowiedzialnie wypowie "to i owo" owijając je w stosowną metaforę i kilka zgrabnych epitetów, a ja przez resztę dnia będę się zastanawiała... I pół biedy, gdy ktoś zastanawiał też się będzie, ale jeśli "to i owo" rzucone było na wiatr, to przykro mi się robi, gdyż ja z wiatrem ścigać się nie będę. Także trzeba odpowiedzialności. Tylko, że ja na przykład jej nie mam, a przez dwadzieścia lat zdążyłam nagadać już pewnie dużo różnych bzdur i moje sumienie na pewno czyste nie jest. Reasumując, każdy jest trochę niedorosły do mówienia, ale trzeba w końcu zacząć dorastać chyba.