NA POCZĄTKU PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO. PONIOSŁO MNIE.
Boże, ludzie, nie wiem jak zacząć. Chciałam poruszyć temat odwagi ale ciężko mi bo nie wiem z której strony to ugryźć. Głupie, nie ? Temat przecież wydaje się być dość prosty.
Wszystko zaczęło się od tego, że kiedy wracałam ze szkoły przeszłam na czerwonym świetle. Pomyślałam sobie wtedy, ze śmiechem of kors: kurwa, dziewczyno, ale jesteś odważna. No i ten temat odwagi jakoś mi w głowie pozostał. Oczywiście nakurwianie na czerwonym jest złe i nieprawidłowe i n pewno nie świadczy o odwadze. A co o niej świadczy ? Z definicji sjp. wynika, że to śmiała i zdecydowana postawa w obliczu niebezpieczeństwa; męstwo; dzielność. Ciężka sprawa ( no, kurwa, jak zawsze ), bo czy w swoim całym życiu będę miała chociaż jedną okazję by stwierdzić, że jestem odważna? A niekoniecznie. Nooo, chyba, że pójdę na szczepionkę, to wtedy owszem, będę zajebiście odważna chociaż pomnika mi za to nie postawią. Z drugiej strony czy inni mogą to odebrać jako przejaw odwagi?
Wybaczcie przekleństwa ale jak zwykle brakuje mi słów. Chciałabym to jakoś ładnie, wiecie, do kupy zebrać, zrobić jakąś ładniejszą definicję. Że odwaga to zachowanie, które przełamuje nasze bariery psychiczne. W sumie dość krótko ale mi się podoba.
I takim oto sposobem muszę stwierdzić, że ja odwagą nie grzeszę niestety.
Odwaga to przyznawanie się do błędów. A ja mam z tym, problem, zawsze jak się wykłócam z Szynkowskim to choćby nie wiem jakich argumentów używał stawiam na swoim. Potem zwykle wychodzi, że tej racji nie mam ale jakoś pomijam temat przyznania się do błędu. Chociaż chyba w tej kwestii się trochę poprawiam& Szynkowski ? :D
Odwaga to też mówienie kocham. A ja mam z tym problem nierzadko. Nie wiem czy to się w moim przypadku zmieni, blokuję się gdy mam powiedzieć rodzicom, że ich kocham. Zawsze znajduję wytłumaczenie by uniknąć tych słów. A W tym przypadku są one równie ważne jak zachowanie wskazujące na to, że tak jest.
Odwaga to mówienie przepraszam. Ale ja często się po prostu boję. Do tej pory nie mogę się zebrać, by przeprosić Natalię, koleżankę z dzieciństwa, choćby za to, ze ją wyzywałam z zazdrości o moją Kasię. I chociaż było to dawno, ten temat często siedzi mi w głowie, a powraca zawsze po zajebaniu się. Wtedy planuję, że napiszę, przeproszę, kończy się w jednak na tym, że dociera do mnie coś też niedorzecznego planowałam zrobić. Może kiedyś znajdę w sobie na tyle odwagi, by się zebrać i przeprosić.
Odwaga, to też wybaczanie, z tym jednym jednak Bogu dzięki nie miałam nigdy poważniejszych problemów.
Odwaga to też śmianie się z samego siebie, z błędów, głupoty czy też przygód w Chilli typu zasnęłam na kiblu.
Odwaga to również nie poddawanie się pomimo porażek. W tym przypadku mam absolutne szczęście. Otaczam się ludźmi którzy nie pozwalają mi się poddać. I pomimo tego, że czasami jak taka sierota usiądę i uparcie powtarzam : nie, bo nie, bo nie chce, bo nie mam siły, bo znowu będzie to samo to oni tym swoim jebanym natręctwem w końcu wręcz zmuszą mnie do tego abym próbowała.
Największa odwaga jednak przejawia się w mówieniu tego co się myśli nie patrząc na konsekwencje. I oczywiście nie chodzi mi tu o mojego brata idiotę, który wykłócał się z dyrektorką o to, że musi wyjść na fajkę. Odwagą jest bronienie swojego zdania. Kiedy taki Baśka wyzywa mnie od lewicowego gówna, a ja pomimo wszystko trzymam swego.
Zakończenia brak.