Straszna sprawa ludzie, straszna sprawa. Wokół mnie chyba rozpoczyna się jakieś ostre pylenie bo nagle znajome zaczynają zaciążać. Kminiłam nad tym dość długo, dziecko w wieku dziewiętnastu lat to chyba nie jest szczyt marzeń, nie ? Z drugiej strony, może to wszystko zależy od podejścia odpowiedniego? Poza tym chciałam zauważyć, że matki moich koleżanek rodziły w wieku dwudziestu dwudziestu dwóch lat. Dziewiętnastka to wcale nie jakiś odległy okres. Kurwa, no ale pomimo wszystko mnie to jednak przeraża. No bo czy urodzenie dziecka to przypadkiem nie wkraczanie w dorosłość ? Może o to chodzi?
Pamiętam, że w gimnazjum byłam przekonana, że w wieku dwudziestu trzech lat założę już rodzinę, będę w ciąży ( może nawet drugiej z kolei) i w ogóle wszystko mi się pięknie ułoży. Wystarczyły cztery lata bym absolutnie zmieniła soje podejście w tej kwestii. Jaka rodzina? Po co ? A dzieci? Kurwa, wybaczcie, ale ja mam tyle planów, studia, podróże, imprezy, ćpanie, picie, woodstocki, reggaelandy i inne duperelki. Mam nie aż, lecz dopiero osiemnaście lat. I całe Zycie przede mną.
Zastanawiam się tylko, która z tych matek, która urodziła w takim wieku żałuje, ze to zrobiła. Może okaże się, że dziecko jest tutaj największym szczęściem.