przepraszam was, ale zacznie się teraz seria: stare zdjecia, starzy znajomi.
To dość smutne, że teraz na was wszystkich będę musiała mówić "moi starzy znajomi", oczywiście wciąż niektórzy to dla mnie wywłoki i pizdusie, ale odpuśmy sobie na dziś ziarno goryczy. Już za wami tęsknie, być może już nigdy więcej "nie wyjdziemy razem na dwór, nie zapalimy skręta, nie oblejemy colą". A może jednak kontakt przetrwa? Oby.
Kurwa, czy wie ktoś dlaczego te pierdolone pszczoły włażą do chaty, a potem za chuja nie mogę znaleźć wyjścia? Idę pomóc tej niedouczonej pizdzie.