A tak uczę się polskiego na sprawdzian xD
Moi drodzy, widzicie właśnie efekty przyjazdu mojego szanownego brata. Zaraz zaczyna mi odbijać i eobię z siebie debila. Tak wogóle to drugą dłoń też ozdobiłam, ale niestety nie zmieściła się na zdjęciu <hiehie mam całą dłoniową sesję>.
Co by tu... Dobra, zacznę od tego, że kupiłam nowe kredki i wychodzą mi wykosiste rysunki. Cud miód, orzeszki. Wreszcie mogę rysować takie obrazki, że krew mi buzuje *_* (czy jakoś tak).
Oł maj gasz, dzisiaj stałam się tłumaczem Wicia. Jak pani Piguła nie wiedziała, co mówi, to ja wytłumaczyłam. To chyba przez to że coraz częściej z nim gadam xD No ale ogląda bleacha, więc muszę ^_^ w kupie siła.
Zasmakowałam także w bananowym mullermilku z kaufa. To było tak:
brat Bejcy: postawię Ci. Co chcesz?
ja: oooo fajnie. To czekoladowy~ <spogląda na półkę po czym spostrzega bananowe> Niee niee Maka nie bananowe!
Bejca: kup jej! ^_^
ja: No nieee ale to tylko wina mojego chorego umysłu!
No i wyszło na to, że kupiliśmy bananowy. Od tamtego dnia kocham banany jeszcze bardziej <3
W ogóle straszny miałam wylew w szkole. Np. owa scenka na chemii (Wiciu miał udawać że nie słucha pani i ucieka z lekcji) albo opowieść pani Piguły o tym jak bała się wejść do sekretariatu.
Chyba na tym skończę, bo nie pamiętam, co jeszcze było ciekawego. No i rysować muszę muahahaha~
WOS, któraś z dziewczyn: ale on jak wsiadał do samolotu był martwy...
Alvaro, geografia: piszemy, odmiana g(ł)ówna (no, wiadomo jak to brzmi)