wszystko jest do dupy. życie jest do dupy, miłość jest do dupy, nawet niektóre osoby są do dupy.. 
wakacje też jakoś nie są zajebiste. nie wiem czy to przeze mnie, czy przez coś innego. może jestem źle nastawiona do ludzi? wolę sama w domu siedzieć, a później narzekam, że nigdzie nie wychodze. może to inni nie chcą ze mną spędzać czasu? ludzie mnie zostawiają, nie piszą, nie dzwonią. może coś źle robię? może powinnam się bardziej otworzyć? 
wkurwia mnie też to, że jest wszystko super, pięknie, a za chwilę ktoś się obraża, nie wiadomo o co, nie odzywa się, a ja się głowię o co poszło. nie, bo lepiej mieć focha i mieć wyjebane niż porozmawiać.. mam nadzieję, że to się wyjaśni. 
bo jak na razie muszę ogarniać rzeczy na wyjazd i nie ma do tego głowy.