Wczoraj stwierdziłam, że jesteś dzieckiem. Niedojrzałym facetem, kompletnie nieodpowiedzialnym. Jak tak można? Wzięłam się w garść i przed snem napisałam Ci wszystko od A do Z, po czym otrzymałam odpowiedź : '' Masz rację.. Czasem jest to silniejsze ode mnie, od nas. Przepraszam : ( Nie wiem co odpisać, bo zatkało mnie i napisałaś samą prawdę. '' Przecież logiczne, że gdybym jej nie miała nie byłoby tego wszystkiego, moje argumenty wygrywają, bo ja nie chce dla nas źle, ja chce budować dla nas przyszłość, a Ty moje plany psujesz. Plany i spokój.
Jak zwykle opornie wstałam w makijażu. Wieczorem z tego wszystkiego usnęłam tak szybko, tak niespodziewanie, że nie zdążyłam nawet wskoczyć pod prysznic. Rano się ogarnęłam, doprowadziłam do porządku. Zadzwoniłeś do mnie bo nie odpisywałam Ci, tak, zablokowali mi konto, ale nie byłam na Ciebie zła, już po prostu nie potrafie się złościć, nie chce, ten rok zeżarł mi za dużo nerwów, żeby tkwić w tym cały czas. Rozumiem swoje błędy. Staje się nowym człowiekiem, lepszym dla CIEBIE, dla NAS. Ubrałeś rano te śmieszne nauszniki z reniferami, żeby przypomnieć mi Nasz zakład. Po małej wymianie zdań opornie skradłeś mi ten namiętny pocałunek, lubie. W drodze do hotelu przypomniałeś sobie, że masz iść z K. na basen, połowa drogi była Nasza, a połowa już tylko moja, szłam sama ze słuchawkami na uszach, kocham. Okazało się, że Kuba jest chory. Siedziałeś w urzędzie. Na praktykach istny zapierdol.. Nosiliśmy krzesełka, myliśmy kible ( myślałam, że orzygam je ze wszystkich stron ) sprzątaliśmy pokoje. Gość zostawił papierosy, ot co.. tak na moje szczęście : ) Jutro nie dostaniemy wolnego, za duże obłożenie. Przed 12 zwinęłam się, zapaliłam z K. i szłam w Twoją stronę. Naszła mnie ochota na kebaba. Poszliśmy, kupiliśmy, zjedliśmy, ale nie był taki dobry jak poprzednie, trochę żałuje..
Odpoczywaliśmy sobie razem na łóżku, grzałeś moje zmarznięte stopy bo moje buty nie wywiązują się ze swojej roli, chyba nawet robią mi na złość i przemakają :P Uwielbiam kiedy obejmujesz mnie swoimi męskimi ramionami, ja odgarniam włosy, a Ty wiesz już, że chcę byś pocałował mnie w szyje, porozumiewamy się bez słów, jak stare małżeństwo. Ciągle wpatrujesz się we mnie, jestem tym strasznie skrępowana, bo nie lubię swojej urody, a Ty twierdzisz, że jestem słodka i najpiękniejsza na świecie, akurat, eh. Daleko mi..
Przejęłam pałeczkę i to ja wpatrywałam się w Ciebie i poprosiłam byś poszedł do kuchni po pensete, zajęłam się Twoimi brwiami. Zajęło mi to z pół godziny bo za każdym razem kiedy wyrwałam jednego włoska musiałeś się podrapać xD Na koniec trochę Ci je zjebałam, ale odrosną, bo się kurde wierciłeś paskudo. Odprowadziłeś mnie do taty, pożegnaliśmy się, cały czas dzielnie niosłeś moją torbę, za co Ci bardzo dziękuje.
Nie zamierzałam siedzieć i gnić w domu zatem ubrałam się cieplej, wzięłam psy i poszłam na spacer. Uwielbiam zimę i solidnie zmarznąć w nos :P Wróciłam, ogarnęłam pokój, zrobiłam sobie herbatę i zabrałam się za jedzenie połowy mojego kebaba bo wcześniej nie dałam rady wcisnąc go całego, a Tu wpada Siody okno wymienić -.- przeniosłam się do pokoju. Nic ciekawego, nic szczególnego. Normalny dzień. Żyletka poszła dziś w ruch, w końcu nie wyglądam jak małpa.
KRÓTKO. NIC SZCZEGÓLNEGO.