Dzisiejszy dzień uznaję za zawalony, mimo braku jako- takiego napadu, który może jednak w każdej chwili nadejść.
Tak to już jest, że większość sytuacji stresujących odreagowuje poprzez jedzenie.
Tylko, że nie mogę już wejść do kuchni i zaparzyć sobie ośmiokrotnego senesu, kuchnia jest pełna ludzi,
a ja próbuję stąd uciec, nie dam rady z nimi wysiedzieć.
Czy znowu muszę zwiedzać pobliskie ulice, żeby uniknąć 'imprezy' ?
** Poddałam się, napad zaliczony.
Tylko nie ma jak się tego pozbyć.
Czasami mam wrażenie, że się cofam, jak dziecko. A mam przecież dwójkę z przodu.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 1 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60
zaliczone
niezaliczone