Na początek chciałabym podziękować kochanej Anetce za utopienie moich okularków w Odrze. XD
No i za to, że zrobiła mi zdjęcie powyżej.
Otóż czuję się jak superman albo nawet jeszcze bardziej bohatersko, gdyż i albowiem dostałam się w środek zagłębienia, wokół którego rosło pełno pokrzyw, aby wyciągnąć piłkę (oczywiście muszę zaznaczyć, że Anetka ją tam wbiła. XD). I się nie poparzyłam ani razu, łuuu.!
Dowiedziałam się, że wcale nie trzeba stracić czegoś, by naprawdę to docenić. Długa nieobecność tego czegoś w zupełności wystarcza. Człowiekowi trudno jest się pogodzić z tym, że nie otrzymuje wciąż czegoś, co dostawał codziennie. Jeśli chodzi o mnie...cóż...wciąż mam swoją wiarę, która trzyma mnie na duchu. I dzęki niej wiem, że lada dzień znów doświadczę tego czegoś. Właśnie dlatego:
Czekam, czekam, czekam, czekam, czekam, czekam, czekam, czekam, czekam i czekam.
Nie, nie uważam, że mam wielkie problemy i ciężkie życie. Doskonale zdaję sobie także sprawę z tego, że jestem jeszcze młoda. Ale to raczej nie przeszkadza w zamartwianiu się o kogoś na kim mi zależy.
Wiem, że już to dodwałam, ale...gdy się w słuchuję w jej tekst, przyprawia mnie o płacz.
Far Away - Nickelback.