...oj która z nas nie lubi dostawiać kwiatków, co dziewczynki? Chyba każda z nas je kocha. Różyczki, tulipanki, stokrotki, z klombu, z ogródka, cięte, doniczkowe, (kalafiory?)... oj wszystkie, wszystkie. Może bez tych zdechłych z oklapłymi, spuszczonymi główkami.
Czyli wszyscy Panowie już nie mają dylematu pt: "Czy kupić kwiatka, czy nie?" tylko raz dwa lecą do kwiaciarni lub na sprzymierzonych (jak kto woli, choć każdy porządny szczecinianin dobrze wie, że tak naprawdę ten plac jest jedną wielką kwiaciarnią). Mile też widziane są spontaniczne gesty zrywania kwiatków na łące i wręczania ich koleżance.
To by było na tyle o kwiatkach. Coś ode mnie? Raczej nie. Przeżywam huśtawki nastrojów (czyżbym był kobietą? hm...). Czyli wszystko w normie :) .
Pozdrowienia dla tych wszystkich, którzy czują potrzebę bycia pozdrowionymi. Buźka :* .