Jak to możliwe, że tej nocy było ciemniej niż zwykle? Nie wiedziała. Nikt nie wiedział.
Otworzyła okno, obejrzała się, po czym szybko wyskoczyła na zewnątrz.
Na dworze był niesamowity mróz, niespotykany o tej porze roku.
Ostatni raz spojrzała kątem oka w stronę domu, uważnie przyjrzała się zmroczonemu światłu tlącemu się w oknie pokoju rodziców, po czym postawiła pierwszy krok.
Był to jeden krok, który dzielił ją od przeszłości.
Czy będzie tęsknić? Czy ktoś zatęskni za nią? Nie wiedziała, nie chciała wiedzieć. Myślała o jednym: być jak najdalej drzwi, przez które wchodziła, i którymi wychodziła jako dziecko, w których progi wnosiła do domu swoje problemy, klęski, ale również największe szczęście. Te same jasno-brązowe drzwi, w których jako dziecko wyryła serce dla... chyba dla kota. Tak, wtedy, kiedy rodzice podarowali jej pupila na piąte urodziny.
Była już bardzo daleko od domu, przemierzała osiedle, którego nigdy wcześniej nie miała okazji poznać. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś ją obserwuje, pomimo lęku jednak zignorowała to uczucie, twierdząc, że przecież jest środek nocy, wszyscy śpią.
Szła nienaturalnie szybko, nie mając przy sobie praktycznie nic. Nie posiadała w tej chwili nawet zwykłej chusteczki higienicznej, by zatamować krwotok z nosa spowodowany tym niewyobrażalnym mrozem.
Szła coraz wolniej, co chwilę odwracając się aby móc popatrzeć na pokonaną już drogę, to bowiem dawało jej ukojenie. Krew dużym strumieniem spływała po jej twarzy, ona jednak nie zwracała na to najmniejszej uwagi.
Po kilku minutach krwotok był już tak silny, że zmuszona była pozbyć się części garderoby aby móc jakoś sobie z nim poradzić. Gęsta, metaliczna krew wypływała zbyt szybko, w zbyt dużej ilości. Było jej zimno, chciała pocieszyć się widokiem drogi, która jest już za nią, a wtedy...
Do dziś nikt dokładnie nie wie co wydarzyło się tej nocy. Upoważniona do upubliczniania informacji policja twierdzi, że dziewczyna została brutalnie zgwałcona.
Po mieście krążą historie mówiące o tym, że półnagą, wykrwawioną, zupełnie siną i z licznymi, głębokimi ranami w drobnym ciele znaleziono ją obok chodnika na osiedlu XX-lecia.
Czy kiedykolwiek ktoś dowie się, że jej chore marzenie ucieczki przed samą sobą w jakiś sposób zostało spełnione? Może przypadkiem jakiś człowiek zauważy, że tak naprawdę nikt nie przyczynił się do jej śmierci? A może... Może ona jeszcze żyje...?
__________________________________________________________________________
Od łikendu do łikendu, od łikendu do łikendu, od łikendu do łikendu...