tak dziwnie mi ostatnio.
jadac tramwajem dzisiaj rozwazalam bardzo ciekawa rzecz, ktora dotyczy wielu, ale malo kto chyba w ogole mysli o tym w ten sposob. zreszta cholera wie, moze mi sie tak tylko wydaje.
bo jak czlowiek nie ma niczego w zyciu, co powoduje, ze jest ono mniej jalowe, to chyba zyje tylko na zlosc/dla innych. a jak ktos jest egoista to po co?...
jestem egoistka, oj no coz rzec. i tak szukam czegos, czego sie mozna zlapac, bo tak tu bezplciowo sam na sam ze soba.
orange & ginger. moze to nowy, herbaciany [rzecz jasna znajac zycie - chwilowy] fetysz?;)
niby juz uzyteczna spolecznie, a mimo to nie chce mi sie wykorzystywac mojego nowego potencjalu.
takie tam fifarafa.