Jak to Jola pięknie kiedyś śpiewała: 'zima w mojej głowie...'
Na blogu też zima nastała, choć za oknem nic na to nie wskazuje:)
I nie oznacza to bynajmniej, że nic ciekawego przez ten czas się nie działo, wręcz przeciwnie:)
Po pierwsze cudowna jonaszowa wigilia:)
Z serca raz jeszcze przytulam tych, którzy w przedświątecznym, szalonym czasie znaleźli kilka godzin żeby przełamać się opłatkiem i usiąść przy wspólnym stole:) Było naprawdę przepięknie:) Zwłaszcza, że do końca nie wierzyłam, że się uda:)
Chwilę później szalony objazd powiatu w celu nabycia zdatniej do użytku choinki i kilku innych, nieoczekiwanych rzeczy:D Efć, ściskam Cię stokrotnie:D
Pasterka i piękne kolędy zaraz po:) Kto by pomyślał, że wyczołgamy się z katedry chwilę przed 3 nad ranem:)
A hercerzom za piękną szopę z żywymi królikami dziękuję:)
Kolędowanie u Julki w ośrodku, ,łzy wyciskające. Niesamowite, że tak mało trzeba aby wywować szczery uśmiech na czyjejś twarzy:)
Civitasowy opłatek, jak zwykle przesympatyczny i niespodzianka nad niespodziankami w postaci x Pawła prosto z Hiszpani:)
Chciałabym zobaczyć nasze miny w momencie, gdy pałacowe drzwi się otworzyły:) Cudnie było zobaczyć się choć przez chwilę:)
I wreszcie fantastyczna noc sylwestrowa z naprawdę niesamowitymi ludźmi:) Mimo kilku drobnych wtop było niemal idealnie:D
Wszystkim, którzy przez ten czas przewinęli się przez moje cztery kąty (a było was naprawdę dużo!), dzwonili, czy pisali - DZIĘKUJĘ:)
Piotrku i Emilko - Wam szczególnie! Wiecie, że kocham Was bardzo:):):) To piękne, że przyjaźni nie mierzy się w kilometrach:)
No i mojemu dzisiejszemu spóźnionemu Mikołajowi dziękuję za wszystko:) A zwłaszcza za to, że jest codziennie, a nie tylko dwa razy w roku:)
Tym, którzy już nie będą świętować kolejnego Nowego Roku [*]
Niech Was Pan Bóg obejmie ojcowskim ramieniem +
I za Julkę... +