Tak więc, to jest to co zajmuje mi od jakis 8 miesiecy najwiecej czasu i wcale nie jest mi z tym zle, wrecz przeciwnie, czuje sie w jakis sposob spelniona i zadowolona
ach nawet bardzo. Teraz wiem, ze wioslarstwo jest naprawde tym co chce robic i jestem tego pewna bo inaczej nie znioslabym polowy treningow, ktore tu mialam. Treningi pozadne sa to i wyniki powinny byc. Sezon oficjalnie otwarty, zawody za nami i zobaczymy jak to bedzie, bo teraz zaczynaja sie te PRAWDZIWE. Tak wiec za tydzien San Diego Crew Classic i osady juz mocniejsze, w koncu bedziemy wiedziec na czym sie stoi
stresik jest, ale to jest to co lubie w tym sporcie. No a potem Boston, bitwa z UCLA hehehe (chyba najwazniejsze regaty dla studentow USC:P trzeba pokazac kto zadzi w LA!), PAC 10, NCAA i do domku!!!!
Achhh juz sie nie moge doczekac kiedy zobacze Polske, rodzinke, Lindzie i reszte moich glupolkow Z drugiej strony jednak zdalam sobie sprawe ostatnio, ze wlasciwie to nie wyobrazam sobie nie wrocic do LA, nie zobaczyc wiecej ludzi, ktorych uwielbiam. Te wieczne zwaly z Ania hahaha i ogolna opinia o nas, ze "we dwie jestesmy niebezpieczne" hahaha na sama mysl robi mi sie wesolo, banan maluje na twarzy
mam nadzieje, ze kolejne 3-4 lata mina tak samo jak ten FRESHMEN YEAR, z mala roznica: WOOOOOOOOLNIEJ!!!
KURDE NO KOCHAM TO MIEJSCE, KOCHAM LA, USC I W OGOLE:) NAJLEPSZA PRZYGODA W MOIM ZYCIU
A teraz: Przygotowania do San Diego i dalej rozpoczete!! ZMOTYWOWANA od jakiegos czasu jak nidgy!!! A od czego ta motywacja sie zaczela (az smieszne jak pomysle powod, co nie Anno double UU haha?). UDOWODNIMY!!!!!