"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
czego nie jestem w stanie zmienić.
Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę.
I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."
Marek Aureliusz
Kotka mojego kota -odsłona druga :)
Wydaje mi się, że powyższy cytat przeczytałam jakiś czas temu na blogu Pamiętniczka, który nie wiedząc czemu zagubił się w przestworzach nieobliczalnego świata.
Ostatnio tylko pogrążam się w przygnębiającym jesiennym nastroju. Przeczytałam znakomitą książkę "Mistrz i Małgorzata", która spoczywa nieopodal mojej ręki i gdy tylko wzrok spełza na okładkę, to myśli zajmuje rozczarowujące zakończenie. Oczywiście przy ostatnich stronach miałam trudności z zrozumieniem słów, widok był zamglony bezbarwną poświatą łez, które nie chciały jednak opuścić tego ciasnego wnętrza. Uczucie spajające dwojga głównych bohaterów było wybrakowane w namiętność, wybujałość, finezyjne dialogi, chociaż muszę przyznać, że bardziej zawiódł mnie sam papierowy Mistrz niż rozgorączkowana Małgorzata. Obejrzałam również odcinek anime byleby tylko uśmierzyć ból i zapełnić pustkę pozostałą po przemęczeniu, zszarpanych nerwach i pewnych sytuacjach, które najchętniej wyklęłabym ze swojej pamięci. Zostałam zraniona ekspansją podenerwowania i niepotrzebnej złości, ale nic to, nie po raz ostatni, nie po raz pierwszy. Mi również wiele brakuje do doskonałości, boję się jednak niektórych wypowiedzianych słów i odczuwam potrzebę ich wyjaśnienia, co ostatnio również nie idzie. Spędzam wieczór na przeglądaniu liryki o różnorakiej tematyce, jednak głównie natrafiam na miłosne wiersze wybitnej Haliny Poświatowskiej. Marnotrawię go i jednocześnie wyzyskuję z niego potrzebny czas na odpoczynek po kolejnym ciężkim tygodniu. Och, dlaczego nawet nie zauważyłam, że garstka znajomych tak diametralnie się zmieniła? Dlaczego osoba obdarzona mocą spajania ludzi, z którą wiązałam tyle nadziei, nagle ukryła się w cieniu i rozkoszuje się tym, co przysłoniło kompletnie horyzont zdrowego rozsądku? Podobno życie karmi nas tym, co sami z siebie dajemy, jednak są pewne granice, których w moim mocno subiektywnym mniemaniu nie przekroczyłam. A jednak więzi nie są wcale takie niestabilne, one zwyczajnie nie istnieją.
Może jeszcze przyzwyczaję się do nowej sytuacji w szkole, może jeszcze wrócę mentalnie do tego stanu, który najbardziej uwielbiam?
Ach i jeszcze na deser coś dla podniebienia skrytego artysty i wielbiciela sztuki:
Halina Poświatowska
Bądź przy mnie blisko
bo tylko wtedy
nie jest mi zimno
chłód wieje z przestrzeni
kiedy myślę
jaka ona duża
i jaka ja
to mi trzeba
twoich dwóch ramion zamkniętych
dwóch promieni wszechświata
Madzioool