W zasadzie w ostatnim momencie straciłam natchnienie do pisania tej notki, aczkolwiek powrotnie zostałam zmuszona, gdyż jest to moja misja życiowa, nie Muma ? :D
Ogólnie mówiąc to kocham weekendy, kiedy mam zwis na to co się w okół mnie dzieje i płynę z prądem.
Piątek jak najbardziej udany :))
Dzisiaj umieram na ból gardła i szczęście, że istnieją komunikatory , na których nie trzeba mówić, a wystarczy pisać, bo nie było by ze mnie pożytku :P
Jutro prawdopodobnie jadę do Kasi po południu,...grr ciekawe kiedy ja się nauczę na : niemca, fizę, hipe, chemie :|| i angola po południu o zgrozo.
W chorych rozmowach, oczy patrzą gdzie indziej.