Widzę, że jak się pecha nazwie pechem, to los uparcie będzie udowadniał, że to rzeczywiście jest pech. Zmieniam zatem sposób myślenia - to nie pech, tylko samo życie. Wszystko ma swój sens i to po prostu kolejna ważna, życiowa lekcja. Jestem za nią wręcz wdzięczna. Ćwiczę cierpliwość i z pokorą znoszę kolejne baty, hartujące mój charakter. Nawet z zadowoleniem odnotowuje, że bieganie rzeczywiście bardzo zmienia i że rok temu reagowałam i radziłam sobie (?) z takimi sytuacjami zupełnie inaczej. Gorzej. I jak niewiele trzeba, żeby diametralnie zmienić swoje życie. I że tak naprawdę to dobrze, że wszystko tak się toczy i że jest tak źle chwilami, bo gdyby było za łatwo, to byłabym tępa, pusta, leniwa i rozpieszczona. I że mam dużo wsparcia wśród bliskich osób. I że fajnie jest, tak ogólnie i mimo wszystko. Dlatego dziś do nocy neuro, a jutro pobudka o 8:00 i rozpoczęcie nowego tygodnia od lekkiego treningu. I cały dzień będzie się lekko pracować :)
https://soundcloud.com/damnrichmusicproduction/everything-is-alright-bartek
Everything is alright!
Życie bez fejsa <3