Kamerka. <3
Dzisiaj, susząc i prostując włosy, zaczęłam niby
dialogowo opowiadać komuś w myślach moje dziecinstwo,
mniej-więcej do drugiej gimazjum. I chociaż wczesniej
robiłam to dosyć często, dopiero dzisiaj wpadlam
na kilka prawidłowości przyczynowo-skutkowych o
których wcześniej nie myślałam. Może nie zmieniają
one niczego, jednak troszeczkę większy sens widzę we
wszystkim chyba.
Mam wrażenie, że mój urojony letarg jest tylko
urojony, a ja za bardzo skupiam się w dalszym ciagu
na sobie, chociaż ponoć to nawet zdrowo tak skupiać
się bardziej na sobie. A skupiajac się na sobie
pozostaję skupiona, co już jest sukcesem w ogóle
być na czymkolwiek skupionym, przynajmniej dla mnie.
Dziwne to uczucie, bo ja np. boję się starości i nie
mogę patrzeć na starość bliskich mi ludzi, którzy w moich
oczach nigdy nie powinnisi się starzeć. Bo ja się czuję jeszcze
za młoda i za mało odpowiedzialna. I dlaczego ja tak się
teraz tym przejmuję, to chyba mam wrodzone już i moja
taka cecha, że juz tak mam, że się przejmuję.
I nigdy nie doceniam, kiedy wyjezdzam gdzieś dalej.
Muszę bardziej doceniać. Dewiza na październik
-bardziej doceniać, mniej się przejmować.
Dinozaur Gertie, 1914