Zdjęcie spóźnione sto lat, ale nie mam innego i w sumie jestem tu tylko na chwilę.
Obgryzam paznokcie, moje nerwy są w strzępach, jedzenie podchodzi mi do gardła i czuję, że za moment eksploduję, a wszystko wskazuje na to, że nie zdam ostatniego egzaminu. Przepraszam, że tak marudzę, ale w domu nikt nie chce mnie słuchać i wszyscy są przekonani (nawet Grubciu - widzę to w jego oczach), że ten egzamin to tylko formalność, a ja nie mogę spać po nocach i zbiera mi się na płacz. Na niemieckim można było zmyślać, w końcu tam się liczy sam pomysł, a nie sposób, w jaki to powiesz, a tutaj- niestety. Mam prezentować coś, o czym nie mam zielonego pojęcia.
Cóż, mój wujek już dawno zalecał mi kupno dyplomu na Turzynie, dla świętego spokoju mogłam się zgodzić.
Plakaty z wieżą Eiffle'a zapisuję Ali.
Żegnajcie na zawsze, wasza Marta.