SIedzę. I myślę.
Muszę coś napisac, bo coś wewnętrznie we mnie pęka.
Przeglądałam zdjęcia, wspominałam.
Jakoś na widok tego przez chwilę się uśmiechnęłam.(Robione w wakacje chyba 2 lata temu, odważna 15. )
Nie wiem o co mi chodzi.
No i święta, święta i po świętach.
Wiem że niektórzy powiedzą że jest jeszcze jutro.
Ale nie dla mnie.
Nawet w święta o mnie zapominają. Jakoś staram się tym nie przejmowac.
Nie bd musiała nikomu się tłumaczyc. Ale do cholery mało mamy okazji żeby razem
spędzic cały dzień.
A tu się okazuje, że jutro znowu chata wolna.
Bo oczywiście jadą sobie. Tak po prostu, na cały dzień.
I to rzucone od niechcenia ,,Aaa co chcesz też jechac.?"
Oczywiście słysząc ten ton mówię że chyba nie.
Na co uzyskuję odpowiedź ,,No bo właśnie my pomyśleliśmy że my sami pojedziemy"
Nosz kurde. !
Zresztą wali mnie to. Zaszyję się gdzieś, będę czytała.
Tak wgl, wciągnęłam się w e-booki. ledwo skończę jedną a już zaczynam drugą.
Tylko potop nie tknięty...
Jeszcze w radiu puszczają mi jakieś same smęty..
Co bardziej mnie drażni, i powowduje że chce mi się ryczec.
Idę je wyłączyc., ale wtedy będzie cicho...
Mokrego dyngusa. Dużo śmiechu jutro. Chciaż Wam życzę.; **