pustka. powietrze zanieczyszcone totalnym haosem. beztroskie wspomnienia. niespełniające się marzenia.
tak właśnie mozna odpisać stan mojego ducha na ten czas. chwilowe? być może.
siedzę i tak naprawdę nie wiem co robić. moze przeczekać, albo walczyć. ale o co? boże nie wiem.
chyba nie jest do końca okej...co ja pisze. przecież nigdy nie jest okej. zawsze jest coś co mi nie pasuje. ale ze mnie buntowniczka.. tak.
brakuje mi czegoś a tak naprawdę nie wiem czego. mam wspaniałych przyjacioł, bardzo wspaniałych. i nie wmowi mi ktoś, że tak nie jest. z resztą kto w ogole może wiedzieć kogo tak naprawdę nim nazywam?
uzasadniam sobie to wszystko tym, że to po prostu taki czas. dużo rzeczy na głowie, po prostu się gubie w tym wszystkim.
może właśnie nadeszła pora by sobie to wszystko, na spokojnie, w ciszy przemyśleć?
może to wlasnie najlepsza na to pora?