Co za mecz.
Warto było na 100%
Jedziemy we wtorek, słyszymy w radiu "do meczu pozostało 6 godzin, czas ruszać na stadion". Kurde. Mamy jeszcze ze 2 godziny do Warszawy, tam też kilka spraw załatwić, przecież się nie wyrobimy, skoro juz w radiu nas straszą. Dobra. 16.30 jesteśmy, mamy 1,5 godziny do otwarcia bram. Lecimy do Tusia się przebrać. Ruszamy. Niedługo 18sta, kurczę juz powinniśmy tam być, bo bramy za chwilę otworzą, a jak nie zdążymy wejśc do 21? Tramwaj stoi- wypadek, autobusy zapchane, korki, wszędzie ludzie na biało-czerwono. W końcu jesteśmy, jest pewnie około 18.30. W kilka minut pokonujemy wszystkie bramki, lecimy na górę i już jesteśmy. Mamy jeszcze ponad 2 godziny. I po co była ta panika? ;p
Przybywają posiłki z Suwałk, jesteśmy w komplecie jedenastoosobowym. Czekamy. Nadeszła ta godzina, ale coś jest nie tak. Do każdego przychodza smsy, że meczu nie będzie, a nam nic nie mówią , tylko każą czekać. Wkurwieni, ale czekamy. Po kilku godzinach wychodzimy, oni jadą do domu. Jest nam smutno, jesteśmy rozczarowani. Na szczęście jednak większośc ekipy została. Następnego dnia wszystko na spokojnie, sniadanko, obiadek, spacerek z Gangsterem. Tym razem przed stadion dotarliśmy nie ponad 2 godziny wczesniej, a 10 minut :D mimo, że mielismy kilka minut, nie powstrzymało nas to przed zrobieniem fotek przed stadionem ;) żadnych kolejek, jedynie problemy z biletami na bramce, ale wszystko ok. Lecimy na górę- drogę znamy już bardzo dobrze. Spoceni, zmęczeni docieramy na swoje miejsca, nawet nie siadamy, bo właśnie za momencik ma rozpocząć się nasz hymn.
Jesteśmy, oglądamy, krzyczymy, przeżywamy i ostatecznie cieszymy się :) Emocji nie da się przekazać, ale podsumowując- mega warto. Na kolejnym meczu też postaramy się być :)
ja byłam we wtorek we Wrocławiu na Brazylii. ;P