W dzisiejszy 'wycieczkowy' dzien planowalam nic nie jesc, szczegolnie, ze wczoraj na wieczor pochlonelam piec ciastek i piec cukierkow, rano nawet odmowilam kolezance paczka, wyrzucilam dwie bulki slodkie kupione przez babcie. Jednak gdy dojechalismy na miejsce zjadlam hamburgera, dwa gofry, duza zapiekanke, loda, aktualnie wpierdalam michalki biale, czy ja w ogole mam umiar? Dlaczego nie czuje nasycenia mimo tego, ze tyle do cholery zjadlam? Wydaje mi sie, ze rozwalilam zoladek dieta, w sensie 'poszerzylam', ale czy to mozliwe? Czy na tym polega bulimia? Juz naprawde nie wiem co ze soba zrobic. Notka z dupy, ale od jutra wezme sie za siebie, tutaj rowniez cos zmienie.