Teraz mija juz tydzien od tego wspanialego momentu, do tej pory nie moge uwierzyc ze to sie wydarzylo.
Bardzo dobrze pamietam jak wlasnie sobie siedzialem przy komputerze i nic ciekawego nie robilem, gdy nagle uslyszalem dzwiek, ktory oznaczal ze dostalem wiadomosc. Spodziewalem sie wiadomosci od kazdego, ale zdziwilo mnie to jak okazalo sie ze ta wiadomosc jest od tej osoby, o ktorej marze zeby napisala.
I wlasnie tak bylo, gdy ujrzalem ze to wiadomosc od niej, zamarlem, ale bylem bardzo szczesliwy, poniewaz uwielbiam z nia pisac. Cieszylem sie ze ona napisala do mnie, poniewaz ja nie zawsze mam odwage do niej napisac, a jak juz odwaze sie to zrobic, potem wstydze sie dalej pisac. Dobra, niewazne, napisala do mnie i sie cieszylem.
Zapytala mnie cos o szkole, i tak pisalimsy i pisalismy. Byla to najlepsza rozmowa z nia, poniewaz, nie dosc ze dluzsza niz zwykle, to dowiedzialem sie wiecej rzeczy o niej.
Nie wiem przez ile pisalismy, moze 30-40min? Niewazne ile, wazne ze to byly chyba jedne z najlepszych minut, moze zycia, roku, tygodnia, dnia....
Pisalem z nia tak dlugo, poniewaz to ona do mnie napisala, a w takim razie, znaczylo to ze za bardzo jej nie przeszkadzam, mimo tego, potem juz nie wiedzialem co pisac, po pierwsze, ze wstydu, a po drugie, zeby nie palnac jeszcze jakies glupoty.
Okolo 17.25 tak jakby przestalismy pisac, ja, z gory wymienionych powodow, a ona, nie wiem. Moze nie chciala, a moze tez sie wstydzila. Wolalbym to drugie.
Ja i tak musialem juz konczyc, wiec o 17.29 sie z nia pozegnalem, a ona ze mna.
Od tego momentu, juz do czasu kiedy zasnalem nie moglem o niej zapomniec, i ciagle myslalem o tej rozmowie, myslac ze moglem zapytac ja o wiecej rzeczy... Teraz tylko mam nadzieje ze taka okazja sie powtorzy... :)