no i mamy rozbicie...
stracone zaufanie, przykre slowa, i temu podobne rzeczy.
to chyba nic zlego, ze po prostu nie chce sie kogos widziec? prawda
nie wiem, jakos tak mnie naszlo i nie mam ochoty.
nie mam ochoty juz na nic. postanawiam wziac sie do nauki
hahahaha wiem wiem smieszne, ale warto sprobowac.
zaczynam od dzisiaj. i zamiast marznac i sie denerwowac
spedze wieczor w domku przy kawalku pizzy, wodzie smakowej i przy ksiazce od geografii.
taaa... lepiej byc nie moglo ;D
czasami dopiero po czasie widzimy co mielismy, co mamy i co bysmy mogli miec. co zmienic, co naprawic. jednak
bardzo czesto czegos nam brakuje. czego? rozumu!
proponuje rachunek sumienia. ;))