Wczoraj zachowaliśmy się jak dzieci... jak takie smarkacze po 5 lat... teraz mądry jestem bo po szkodzie...
Ale przecież powiedziałem: "Ostatni raz". I był... bo następnego razu juz wstanie nie byłem zrobić. I nie będe przez długi czas.
Na własne życzenie pozwoliłem się okaleczyć. Mogłem stracić najważniejszy narząd ludzkiej orientacji. Ludzkiego poczucia bezpieczeństwa.
Głupota do kwadratu, albo i lepiej. No ale coż... trudno się mówi, żyje się dalej. Mam jeszcze tyle do zrobienia na tym świecie, że nie opłaca mi się przyjmować chwilową niewidocznościa ;/ Tyle szczęścia mnie czeka, tyle tęsknoty i żalu. Trudno zapominam, moja wada.
Mówiłem już, że zachowywaliśmy się jak dzieci i idioci?
;/