photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 MARCA 2008

Cesarz i król nie zmienili ról

Wstaje tak, jak co dzień wstaje
By znów widzieć, co widziałem
I wciągam to powietrze
Idąc krokiem metr po metrze
A rozczochranej chwili
Czas zwątpienia zanik siły
W kwadracie ciasnych ścian
Zagaś już światło zakręć kran

Skwierczy serce coś u góry
Wyrywa kości spod skóry
A ta jedna myśl nerwowa
Rozszarpuje mnie bez słowa

Wstaje tak, jak co dzień wstaje
By znów włożyć swe ubranie
Telewizor znów coś powie
Ja podrapie się po głowie
Gdy wiem, że nie dam rady
Na sumieniu zatrę ślady
Majaczy autostrada
Ta noc będzie trwać do rana

Zabierz mnie do piekła biegiem
Byłaś bogiem byłaś szpiegiem
Te sińce zdarte łokcie za czerwone twe paznokcie
!!!

 

 

 


 

 

"

- Geralt.

Poderwał głowę wyrwany ze snu. Słońce było już wysoko, przemocą przepychało się przez listwy okiennic oślepiająco złote plamy, penetrowało izbę mackami światła. Przysłonił oczy dłonią, niepotrzebnym, odruchowym gestem, którego nigdy się nie wyzbył...

- Już późno  - powiedziała Neneke, otwierając okiennice. - Zaspaliście. Iola, zmykaj. Już cię tu nie ma.

Dziewczyna uniosła się gwałtownie, wychyliła z łoża, podnosząc opończę z podłogi. Na ramieniu , w miejscu, gdzie były przed chwilą jej usta, Geralt czuł strużkę stygnącej śliny.

- Zaczekaj... - powiedział niepewnie. Spojrzała na niego, szybko odwróciła głowę.

Zmieniła się. Nie miała już w sobie nic z rusałki, nic ze świetlistej, rumiankowej zjawy, którą była o świcie. Jej oczy były modre, nie czarne. I była piegowata - na nosie, na dekolcie, na ramionach. Piegi te były wcale wdzięczne, pasowały do jej karnacji i rudawych włosów. Ale nie widział ich wtedy, o świcie, gdy była jego snem. Ze wstydem i przykrością stwierdziła, że to, co czuje, to żal do niej, żal o to, że nie pozostała marzeniem. I że nigdy sobie nie wybaczy tego żalu.

- Zaczekaj - powtórzył. - Iola... Chciałem...

- Nie mów nic do niej, Geralt - powiedziała Neneke. - I tak ci nie odpowie. Zmykaj, Iola. Pośpiesz się, dziecko.

Dziewczyna, owinięta opończą, podreptała w stronę drzwi, klaszcząc po posadzce bosymi stopami, zakłopotana, zaróżowiona, niezręczna. W niczym nie przypominała już...

Yennefer."

 


 

ehhh ...

Komentarze

~hamsin "... i przykrością stwierdził*"
12/03/2008 6:52:33
drzewko mhm.
11/03/2008 17:49:11