To już równy tydzień, odkąd Cię nie ma Pusiu. Ktoś by mógł pomyśleć "Pff.. ale przeżywa, to tylko pies". Otóż to nie tylko pies. To najukochańsze stworzenie z jakim miałam styczność. Była wierna, kochana, wspaniała, słodziutka, grzeczna, wesoła.. Okropnie tęsknię za nią. Rano się budzę, a jej nie ma na łóżku.. Jem obiad, a ona nie wspina się po stołku, by coś wyżebrać.. Gdy siedzę przy komputerze nikt nie próbuje wskoczyć na moje kolana. Nie cierpię tej pustki w domu. Brak Pusi to ból niemal fizyczny. Nie sądziłam, że tak bardzo się
do niej zdążę przywiązać w ciagu tego krótkiego czasu. Ale prawda jest taka, że gdy tylko pierwszy raz ją zobaczyłam, to pokochałam ją całym sercem. Teraz przeglądam zdjęcia i po prostu płaczę. Normalny odruch człowieka. I dałabym wszystko, żeby była ze mną chociaż minutę dłużej.
Poza tym chciałam wspomnieć, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w nieszczęściu. Dziękuję tym, co pisali codziennie bym tylko nie czuła się samotnie. Skarby moje. I chciałam jeszcze dodać, że dziękuję Domusiowi za wczorajszy wpis (a właściwie dzisiejszy). Wybitnie rzadko się wzruszam, ale to było nieuniknione w tym przypadku. I gdzieś mam to, że idziemy do dwóch różnych szkół. Nie to się liczy. I tak będziemy się spotykać i mieć ze sobą całodobowy kontakt. ;*
Teraz idę sprzątać. Aaa i bym zapomniała (nie, nie zapomniałabym).
Mam wspaniałego chłopaka od 7 miesięcy i 2 dni.
A widzisz, wspomniałam o tym! ;*
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24