Ała. Dominisię bolą podżebra xd. I mi tu jęczy teraz. Fajnie się tak spotkać po długim czasie niewidzenia. Tyle się ostatnio rzeczy pokomplikowało, a tu mi Domisia rano o 12 dzwoni, że "mam autobus o 14:48:29, więc wychodź z domu po mnie! :D". No to ja na to "ale która jest godzina? " . No i tak właśnie zaczął się jeden z dwóch radosnych dni w tym miesiącu. Mooja kicia. Na początku zrobiłyśmy wycieczke do Luxa, z misją zdobycia płynu do płukania tkanin kolorowych, płynu do podłóg i picia. Spotkałyśmy Pana dentystę, od którego miałyśmy zaszczyt wyżebrać reklamówkę jednorazową ekolodżik tradyszynal na nasze zdobycze. Wróciłyśmy po godzinie, po czym pędem wpadłyśmy do kuchni robić kapuczino i tak zeszło 40 minut. Potem "gadałyśmy" z Grelkiem, który był na tyle uprzejmy,
że nas znosił. Mało tego! Zdjęcia nam robił. Kofciany Smerfuś.Widziałyśmy panią z nogami. NAWET DWOMA! Pożarłyśmy shrekowe żelki, zielony sok i pyszne naleśniki z jabłuszkiem babcinym od babci. Ja się obsypałam pudrem i coś wessałam czymś, ale nie napiszę nic więcej o tym.. A teraz śpiewamy, a przynajmniej nam się wydaje, bo tego śpiewaniem normalny człowiek nie nazwie. Jest miło, ja się co trochę zapowietrzam, jak to kiedyś nazwał KTOŚ <3(albo Gwizdu). Oj, mam cukier puder we włosach, ciekawe dzięki komu? Jest fajnie, więcej takich dni.. Skończyły nam się żelki, więc mamy obecnie niedobór witaminy Ż. Niestety Dymuś mi wyjeżdża "do ZAGRANICY". Ale ja już o to zadbam, bym jej wpadła "przypadkiem" do bagażu podręcznego. Mykamy na pyszne naleśniczki. Mniuuum. xd
DZIUBEK. (koloru niczym błyszczyk, który właśnie zmyłyśmy z twarzyczek) A może LOL do tego?