Aż strach pomyśleć jak bardzo wzięło mnie na wspomnienia, na które nigdy nie powinno było już się zebrać.
Rozdział zamknięty definitywnie od roku, aż tu o szóstej nad ranem, przez fejsbukową aplikacje odkopałam pendrive pełen zdjęć.
Mówią, że pierwsze poważne uczucie jest szalone, drugie rozważne. Może i coś w tym jest? Gdybym miała porównac siebie sprzed kilku lat i siebie teraz wniosek byłby jeden. Dostałam duży zastrzyk nauki.Taki złoty strzał życia. I zrobię co w mojej mocy by go nie zmarnować. Właściwie to już robię.
Mam tysiące pomysłów na sekundę i poczucie, że jeśli zechcę to je zrealizuję. A to jest tak ogromny komfort psychiczny, że mimo deszczu, czy chwilowego niepowodzenia chce się walczyć i brnąć do przodu. Nie ślepo. Nie byle jak. Ale mając na uwadze tą nauczkę, jaką już się dostało.
http://www.youtube.com/watch?v=yYfWa4N0yy8
Piosenka; zwieńczenie tego o czym lepiej nie pamiętać, a jedynie czerpać wnioski.
Idąc pozornie codzienną, zatłoczoną ulicą zamiast zwykłej piosenki puść ulubioną i spójrz dookoła siebie. Niech to będzie soundtrack Twojego życia a otoczenie niech będzie klipem. Jeśli poczujesz, że chcesz się uśmiechnąć i wykrzyczeć światu, że możesz wszystko - wtedy bez zakłamania patrzać w lustro możesz przyznać, że jesteś szczęśliwy.