Taka niewielka sposobonść, a tak niesamowicie cieszy.

Baltops 2015, ćwiczenia marynarki NATOwskiej i postój w Gdyni z dniem otwartym dla cywilbandy no jak tu nie korzystać? Jutro będę wzdychać i jęczeć, ale na chwilę obecną cieszę się tymi chwilami. Serio warto było poświęcić czas i energię żeby tam pójść. I nawet rasowe blondnki zaskoczone faktem, że okręt kołysze się na wodzie nie mogły popsuć tych chwil.

Do tego porwanie przez marynarzy na pokład "bo nasz jest fajniejszy" podbiło dodatkowo ten dzień xD Troszeczkę pogadanki,wspomnienie, że chciało się do marynarki tylko marynarka nie chciała mnie a nagle wszystkie drzwi na okręcie stanęły otworem. Nawet krótka rozmowa z nawigatorem o sprzęcie i opowieść o  jednym dniu ze służby się pojawiła :)

Największym zaskoczeniem był jednak salut od bosmana i dwóch innych marynarzy. A to tylko dlatego,że zachowałam zasady morskiego savoir vivre'u i przed wejsciem na trap przywitałam się i zapytałam, czy mogę wejść na pokład... Nie wiedziałam co miałam zrobić w tym momencie choć nie ukrywam,było mi miło :D

Ale stwierdzam, że te śluzy na statku nie na moje kolana xD Chociaż po dwóch pokładach to po schodkach i drabinkach śmigałam jak po normalnych szerokich schodach czym zaskoczyłam zarówno siebie jak i marynarzy xD Ale smutne że ludzie nie potrafią się poruszać w takich miejscach, schody szerokie na jedną osobę ale nieee ciśnijmy w dół gdy widzimy że ktoś wchodzi... Zero ogarnięcia, to smutne :/

Wchłaniałam widoki i informacje jak gąbka a i tak za szybko minęło :( Fajnie jednak było po zwiedzeniu wszystkiego usiąść na falochronie i po prostu przyglądać się okrętom marząc o tym jakby to było, gdyby zdrowie pozwoliło na więcej.

Mega pozytywny dzień, podładował trochę baterie i dał okazję do zachwytów.

Szkoda tylko że byłam za późno i nie dostałam pamiątkowej pocztówki z tego dnia :(

Semper fidelis