Jakoś naszła mnie wena na myślenie o sobie.
Jestem nie do ogarnięcia, zaprzeczam często temu co sam mówie Staram sie robić wszystko powoli i dokładnie.
Ostatnimi czasy jakoś nie wiem, czy to do czego dąże jest osiąganle. Może to jeszcze nie na to czas?
Przecież właśnie tego chce i potrzebuje, ale nie mogę znowu włożyć w coś serce, a potem zostać na lodzie Tak, mam cały wieczór na myślenie, może jak wymyślę coś sensownego to komuś to powiem/napisze.
Tymczasem trzeba powitać kolejny tydzień szkoły.