Koniec Insanity. Po prostu koniec. Jak zaczynałam i myślałam o końcu to bylam przerazona. Shaun T wymuszal u mnie systematyczność, pilnowanie treningu, jedzenia, motywowal mnie. I balam się, ze jak skończę to moje treningi znowu beda lżejsze, niecodziennie, a sposób żywienia powróci do wyjściowego... Bo nie będzie nikogo, kto mógłby mnie pilnować...
Ale dobrze jednak kiedys słyszałam, ze jak robisz cos dziennie przez 21 dni, to wpada to w nawyk... To, ze nie przestane ćwiczyć, wiedzialam juz prawie rok temu, gdy zaczelam i gdy do mnie dotarło, ze to jest świetne uczucie. Ale jezeli chodzi o całość... O zmianę myślenia i nastawienia, o zdrowe odżywianie i ciągle wchlanianie nowej wiedzy, o systematyczność, silna wole, plany treningowe i wyznaczanie celów... Tego właśnie się nauczyłam przez te 60 dni! Tego mnie nauczył Shaun! Wiec to juz jest mój nawyk i wiem, ze nim zostanie. Udalo mi się wytrwać w tym 21 dni (a z poczatku to byl właśnie mój cel - dzień w dzień przez 21 dni robic jego program i pilnować diety, żeby sprawdzić ta teorie trzech tygodni) i się udało! I to jest prawda! Potem w tym juz po prostu zostalam! A teraz nie wyobrażam sobie inaczej! :) Chce ćwiczyć, uwielbiam ćwiczyć, te uczucie po, gdy zalewa mnie pot... I wiem też, ze dalej będę się zdrowo odżywiać. Nie tylko ze względu na swoje ciało, ale też ze względu samopoczucia! Tyle energii dawno nie miałam :)
Wiec dziekuje Shaun za ten program. Dziekuje, ze nauczyles mnie wytrwałości i dałeś mi tyle siły.
Będę jej potrzebowała na siłowni! :D
Jestem z siebie dumna. Kiedys na pewno wrócę do insanity. Teraz mnie czeka siłka, bieganie (mam nadzieje!) i 21 day fix. Polecam wszystkim aktywność fizyczna!
Tylko uwaga! - uzależnia!