No cóż.. Dawno nie pisałam. Ale w sumie i po co?
U mnie nic ciekawego. Generalnie jest wesoło.
Czwarty raz w ciągu miesiąca jestem chora.
Czwarty raz na to samo-zapalenie tchawicy i gardła.
Czwarty raz w przeciągu miesiąca dostałam antybiotyk.
I generalnie jezt z pi*du zajebiście.
Bo w szkole sobie mysłą niektórzy nauczyciele, że nie chodzę, bo mi się nie chce.A na informację o tym, że mnie nie było wtedy i wtedy słysze, że kogo to obchodzi,bo w dzisiejszych czasach wszyscy się źle czują, chorują i tracą przytomność. Się pośmialiśmy.
A na serio - uwielbiam włoski. O tak.To tak dla bardziej wtajemniczonych.
O ironio losu...
Byłabym jeszcze w stanie zrozumieć, gdyby to uczniowie..w jakiś niezrozumiały trochę dla mnie sposób..mówili,że nie chodzę do szkoły z czystego 'widzimisie' i wykręcam się chorobą. Ale, że mówią to nauczyciele.. hm.. Życie jednak bywa zadziwiające. Na szczęście jeszcze moja ukochana Pani Wychowawczyni nie dała się zawriować i myśli racjonalnie. I z tego oto miejsca-dziękuję Pani Profesor. :*
Tak poza tym, to ci, co zazdroszczą mi "wcześniejszej przerwy świątecznej", czy innego nazewnictwa gnicia w domu...to ja się z chęcią zamienię. Siedzę w domu dopiero 3 dzień,a już cipiozy dostaje. Dziś lepiej się poczułam, więc moim osobistym sukcesem jest wstanie z łożka. Bo poprzednie dwa dni..dosłownie przespałam. Od rana do wieczora.
Dziś za to byłam w stanie nawet coś poczytać. Mimo, że moje rozwleczenie, rozwalenie i ogólne czucie-się-do-dupy średnio pozwala mi się skupić, zagłębiałam się dziś w maturalno-biologiczne zagadnienia. Więc jestem z siebie dumna, a ci, którzy mają jakieś 'ale' niech mnie dziś w tyłek całują. O.
A poza tym całym szitem, to mam już na szczęście o 1 problem mniej..
Otóż zanim rozłożyła i powaliła mnie kolejna infekcja, Mąż mnie wyciągnął do GKrk, gdzie udało nam się upolować sukienkę na studniówkę :) W Orsayu. Fioletową. Śliczną. I z kokardką.
A oprócz tego jeszcze, dzięki mojemu kochanemu informatorowi szkolnemu (Dzięki Essssssss:*:*:*) wiem, jak zdałam próbną majcę. Pozwolicie, że nie zamieszczę w tym oto miescu moich wyników procentowych, aczkolwiek jestem z nich zadowolona w ciul i dumna z siebie :)
No.. na dziś to tyle tych smutów..Idę się położyć,bo czuję się dupnie oraz rozważać życiowe podejście niektórych ludzi, którzy mają być przykładem.Pf!.
Dziękuję Eskowi ,że mnie wspiera swą genialnością i walczy za mnie - chorą niedorajdę.:* Dziemkujem :*
Oraz mojemu Skarbeczkowi cudownemu, za to, że siedzi przy mnie ile tylko może, i walczy, albo żeby wcisnąć mi termometr pod pachę (czego nie lubię), albo jedzenie do ust (co na chwilę obecną, również mi nie wchodzi),czy też owija mnie kołdrą,kocami po czubek nosa i pilnuje, co bym się z owego kokonu nie wywinęła:*
Kocham Cię Myszko:*
i dziękuję:*