Bilet dostałam - no to idziem! :)
A w ogóle to nic ciekawego.
Szybko i niespodziewanie zbliżam się do urodzin.
Ale nie wiem, cóż robić.
Przydałoby się jakieś miejsce.
Albo mój dom bez jego mieszkańców (pomijając, rzecz jasna, mnie).
Coś, gdzie bezkarnie będziemy mogli mą "starość" opić ;P.
Na liście prezentów czekoladowe black devile i 'przed świtem', po pierwsze.
A poza tym to chyba zbieram fundusze, może zrobim jakieś zakupy.
Sypią się brzydkie oceny, jak na złość.
Dziś jednak znakomicie poradziłam sobie z biologią.
Nauka w szkole, zmniejszające ksero (2x71%) i wprawne korzystanie z książki.
Dzień mi zatruła bzdurna lekcja z zawodostwa i wczesna pobudka.
A na weekend 'Zemsta', gazetka, chemia, historia...itp. itd.
Bla, bla, bla.
A w ogóle z wymiany przyjeżdżają do nas jak są rekolekcje, więc nie będzie żadnego pokazywania lekcji, a szkoła będzie pusta. I nie będzie hali, chyba że coś wykombinujemy. Że na żadne rekolekcje się nie wybieram oczywiście, to jestem trochę zła, że przepadną mi 3 dni bimbania. Mogli jakoś to inaczej obmyślić. Ale...czego ja wymagam.
Ten fotoblog jest coraz większym syfem :P. Mam ochotę na zmianę tła na biel. Białą biel. Jasną, rażącą w oczy biel. O.
Edit:
Swoją drogą...kto się jeszcze wybiera na Myslovitz? :)