Drogi Przyjacielu.
Wieczory nigdy nie były dla mnie zbawienne, przynajmniej nie czas przed zaśnięciem. Widzisz, myślałam nad całą sprawą z Panem K. i gdy sobie tak rozmyślałam już byłam gotowa do niego napisać, powiedzieć że jednak możemy do siebie wrócić. Już układałam sobie w głowie scenki, co mu powiem lub napiszę. Wiesz jak to u mnie jest, prawda? Jak długie wywody planuje, co planuje powiedzieć i jak bardzo się otworzyć na kogoś. I w tym momencie przypomniałam sobie, co mnie w nim tak wkurzało. W ciągu chwili otrząsnęłam się z atmosfery skruchy i chęci do wszystkiego. Powiedziałąm sobie... Av ocknij się, nie pakuj swojej osoby w to ponownie. Znowu go skrzywdzisz i zostawisz, bo nie możesz tego w nim znieść... Widać jeszcze mam resztki rozumu jeśli się opanowałam. Wszystko mi przeszło, przed oczami widziałam już tylko to, co mnie sie nie podobało w tym wszystkim. Później zaczęłam się zastanawiać, dlaczego chciałabym do niego wrócić. I stwierdziłam, że chciałąm do niego wrócić, żebym mogła nadal przebywać z ludźmi z naszej małej, szkolnej paczki. To takie bardzo podobne do mnie, prawda? Boje się stracić osoby na których chodź troche mi zależy. Ale podjęłam już decyzje. Nie mam zamiaru do niego wracać i się później znów użerać. Nie wracam również do osób z "paczki".
Avenillon...