Spędzanie czasu w Domu prowadzi do wielu przemyśleń.

Chciałabym potrafić cofać czas. Ile błędów bym naprawiła, ile przykrości nie sprawiłabym najbliższym, ile bym zmieniła dla prostszego, bezproblemowego życia. Tylko co tak właściwie znaczy bezproblemowe? Może bez tych moich małych problemów, które pojawiały się na mojej drodze moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, pewne sprawy wyglądałyby odmiennie. Tylko przecież w gruncie rzeczy jestem człowiekiem szczęśliwym i spełnionym... Chciałabym potrafić manewrować czasem, bałabym się tylko wtedy przyszłości, bo przeszłość mogłabym zmieniać, przyszłość kreowałabym teraźniejszością, która kiedyś wcale nie musiałaby się okazać taka dobra, awww. Może lepiej będzie jak zajmę się rzeczywistością :-)

Niektóre piosenki są jak te, o których mowa w "Killing me softly". Napisane jakby specjalnie dla nas, każdy z nas ma piosenki na te tzw. szczególne okazje, kłótnia z kimś ukochanym, chwile zwątpienia, na chwile pełne uniesień, kojarzące się z daną osobą, miejscem w którym kiedyś byliśmy czy sytuacją. Ciekawe jest to zjawisko gdy czuje się, że piosenka jest DLA MNIE. każde słowo, pojedynczy wers i czujemy się tak jakby ktoś czytał w myślach, najgłębszych, nawet przez nas samych niedopuszczanych do świadomości sekretach. Jakie są Wasze piosenki?
Moich jest tak wiele, że ciężko by było je wyliczyć. Ostatnio twierdzę, że Anna Maria Jopek jest mistrzynią dobrych cytatów, które pomagają dostrzegać w życiu to co powinno być najważniejsze. "Like you'll never see me again" Alicii Keys budzi we mnie wrażenie ulotności chwil spędzonych z Tym Kimś, smut! Chyba się robię sentymentalna ;_;

Ania dorosła, zaczęła doceniać to co najważniejsze: miłość, rodzinę i radość z codzienności, najmniejszych radosnych momentów.

Pozdrawiam i życzę Wam wiele wiele miłości, która uskrzydla jak żadne inne uczucie oraz wytrwałości w spełnianiu marzeń, bo to one rodzą motywację do działania! :-)
xoxo