photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 SIERPNIA 2010

Katowice

Pierwsza podbudka tych wakacji. Godzina szósta. Kierowca PKSu dziwnie miły, oł gad, uśmiechnął się do mnie podając mi bilet. Podejrzliwie przygładzam włosy i poprawiam kurtkę. Przy wjeździe na dworzec autobusowy ludzie zajmujący siedzenia z samego przodu wstają i ustawiają się przy drzwiach. Bo a nuż ktoś ich uprzedzi i wyjdzie przed nimi? Niedopuszczalne! Potem mogę poudawać rodowitą Katowiczankę: do Gliwic dojedzie pani z tego przystanku, ale nie polecam, pociągiem szybciej, mogę zaprowadzić, również idę w tym kierunku, a pani nietutejsza?. Przy kiosku słyszę: czy mogę pani zająć chwilę, jestem bezdomny, czy mogłaby mnie pani podratować... Podziękuj cygance, drogi chłopcze. Podejrzliwość sięga zenitu, gdy zauważam, że w kieszeni nie mam telefonu. Zalewa mnie fala gorąca, oddech spłyca się, oczy robią się wielkie jak spodki (do Spodka dojedzie pani tym tramwajem lub można na piechotę, tutaj prosto, a na prowizorycznym rynku proszę skręcić w lewo). A może włożyłam do torebki jak kupowałam bilety? W torebce nie ma. O nie, co robić? W kolejnej chwili mam ochotę pacnąć się po głowie: telefon trzymam w ręce. A w jeszcze kolejniejszej chwili widzę moje Szczęście i wszystko przestaje się liczyć. W końcu mam się na kogo poobrażać, ju-hu! :D