Zastanawiam się nad istotą człowieczeństwa. Obserwując tłumy ludzi przemierzających ulice tego wielkiego miasta dochodzę do różnych, dramatycznych wniosków. Czyżby te głupie istoty zupełnie zatraciły się w monotonni?
Gdzie w tej rzeczywistości podziało się miejsce dla marzeń, zmysłowości i takich niewinnych uczuć, które niegdyś przyprawiały o rumieńce każdą Panią i Panicza?
Dawniej nawet skarpetki pod choinkę były interesującym prezentem, godnym szczerego uśmiechu. Obecnie jedynie drogie produkty są w stanie wzbudzić szczeście dziecka. Komercja, komercja, komercja.
Aktualnie piję herbatę z kawałkami jabłka. Jej aromat tak przyjemnie nawilzą moje nozdrza.