Człowiek ma pewną ilość energii: fizycznie i mentalnie. Natura nie daje nam jej w całości, jakby nie miała zaufania, lecz wydziela ją w cyklu dobowym. Fizycznie, jak daleko pobiegniesz zanim pojawi się uczucie ściany, uzależnione jest od ilości glikogenu dającego mięśniom szybki dostęp do energii. Zależy to oczywiście też od wydolności układu krążenia, gwarantującego dystrybucję tlenu, a to z kolei zależy od pojemości wyrzutowej serca, zdolności krwi do transportu tlenu, dzięki hemoglobinie, od stanu naczyń krwionośnych. Dla kogoś, kto chce zacząć biegać oznacza to przede wszystkim potrzebę odbywania spokojnych biegów w pierwszym zakresie tlenowym.
Uwierzcie mi, nie ma nic bardziej chorego, od chorej ambicji. Dzięki niej wiele osób biega za szybko, tak jakby szybkie bieganie oznaczało szybką utratę wagi - najczęściej ludzie właśnie po to biegają. Szybkie bieganie jest elementem treningu, który podejmujesz mając już zbudowaną bazę, ale główną wadą szybkiego biegania jest to, że odbywa się ono powyżej progu tlenowego, a więc bez możliwości spalania tłuszczów!
Trochę podobnie jest z energią mentalną. Używamy tu pojęcia nadmiaru psychologicznego. Ludzie, którzy wypracowali taki nadmiar nie tylko radzą sobie z własnymi przeciwnościami, ale są w stanie wspierać innych (po tym można je poznać). Osoby, które nie mają nadmiaru, mają deficyt, nie są najczęściej w stanie wspierać innych, ponieważ są za bardzo zajęci sobą i przejęci rozwiązywaniem własnych problemów (problemy te wydają im się ostateczne i tak dramatyczne, że nie mogą kierować energii na nic innego). Wiele życiowych czynności zabiera nam mnóstwo energii uniemożliwiając powstanie nadmiaru. Jedne z najważniejszych rzeczy odbierających nam energię mentalną to uzależnienia. Mam na myśli nie tylko widoczne i niewidoczne uzależnienia od substancji (nie tylko psychoaktywnych, ale też od jedzenia - w niektórych przypadkach można być szkodliwie uzależnionym nawet od fitnessu), ale także bardzo szkodliwe życiowe nawyki - między innymi wiązania się z osobami demolującymi nasze życie wewnętrzne ciągle na nowo i bez końca.
Virginia Satir powiedziała kiedyś metaforę, która moim zdaniem bardzo do tego pasuje: porównała nasze życie do misy - różne wyzwania stale ją opróżniają i mogą sprawić, że stanie się pusta. W niektórych sytuacjach życiowych startujemy z pustą misą i jest nam wówczas dużo trudniej. Virginia proponowała, żeby każdy z nas zrozumiał, co napełnia jego misę. Są to rzeczy wyjątkowe dla nas, które nas napełniają.
Jedną z najważniejszych życiowych zdolności jest moim zdaniem odróżnienie tego, co Twoją misę napełnia, od tego, co ją opróżnia. Bo coś mi się zdaje, że gubimy się w tym przez brak kontaktu z samym sobą i to co miało nam pomóc, niestety zabiera nam resztkę siły, do życiowego biegu. Niektóre osoby grają też ze sobą w okrutną nieświadomą grę.
A ten bieg zwany życiem... może być naprawdę cudowny, kiedy zrozumiemy... co naprawdę nas napełnia.
I kiedy damy sobie prawo do bycia w pełni mocy.
29 SIERPNIA 2023
9 LIPCA 2023
12 CZERWCA 2023
1 MAJA 2023
1 MARCA 2023
7 LISTOPADA 2022
13 WRZEŚNIA 2022
11 WRZEŚNIA 2022
Wszystkie wpisy