Ja i Litfinka (Litwinka?)
PIĄTEK :
Przyjechali starzy.Poszłam z Monią i Arkiem na kawke,potem po rzeczy i do pokoi.A tak to nic ciekawego.
SOBOTA :
Dzisiaj Powrót Juranda do Spychowa.Od rana chałasują na motorach,na alarmach jeżdżą.Ja patrze - a tu Jurand z jedną łapą na kierownicy,drugą trzyma flage i prowadzi motor,a za nim 2 gostków na alarmie i trąbią.I tak sobie jeździli po wsi -_- Żałosne.Aż uszy puchły.Po 15 na amfiteatr.Jurand wjeżdża na klaczy,babka ją prowadzi.Ja patrze,no klacz strasznie się płoszy,wierci,o mało dziecka nie kopnęła.Więc ja - akcja ratunkowa - zapierdalam do tej klaczy,przed Jurandem i świtą całą Dobra,przebiłam się przez tłum i już z babką uspokajamy klacz.Okazało się,że to była jej klaczka,przyjechała na niej na świeżo 6km z Raciborka!
Świetna klacz ^^
Z kolei były pokazy rycerskie.Śmiesaznie było. ^^ Nagle przy jednej z walk rycerzowi kawałek miecza odleciał i dziecko dostało po łbie Naszczęście nic się poważnego nie stało.Najlepszy kawałek był,jak rozstawiali stół tortór :
Facet : (Biegnie i wyrywa się rycerzom) - LUDZIEEE!LUDZIE!!!RATUNKU!!!POMOCY!!!!JA NIE CHCIAŁEM!!!!!!RATUJCIE MNIE!!!!MÓWIŁA,ŻE JEST DZIEWICĄ!!!!!!!NIEEE!!!
Potem do końca dnia na imprezce.
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.