A wiecie co jest najlepsze?
To,że niby wszystko jest okej,tak jak było - dobrze się dogadujemy,jest niby dobrze.
Ale kurwa te jego gadanie doprowadza mnie do szału.
Rozumiem - skrzywdziłam Bossa,a Boss skrzywdził mnie.Dobrze,stało się.
Ale dlaczego kurwa teraz zaniża moje umiejętności?
Co się takiego stało?
Dlaczego nie pozwala mi nawet na galop,gdy przecież tak dobrze szło,kiedy sama ułożyłam tego konia,kiedy wszystko było KURWA DOBRZE I TE KONIE NIE SPRAWIAŁY ŻADNEGO PROBLEMU?!
Kiedy powróciłam,wszystko się zmieniło.Jakby może przebycie miało wpływ na zachowanie koni i mojego szefa.
Zupełnie,jakbym znalazła się w jakimś innym świecie.
A może po prostu tak mi poryło psychikę,że czas kurwa zacząć pić ziółka?
Podczas jazdy stwierdziłam,że nie przyznaję się do szefa (a jazdy dla dzieci fajnie prowadzi,klienci go uwielbiają) ; > i poszłam se na spracer do recepcji.Wdychając czyste powietrze i nasłuchując ptaków stwierdziłam,że ten ośrodek to całkiem fajne miejsce,gdyby nie tyle tych 'ale',dotyczących nie tylko naszej stajni,ale wieelu czynników.
Tylko obserwowani przez użytkownika lightium
mogą komentować na tym fotoblogu.