Żałuję tylko, że na czas zgubiłam z oczu piękno
Może jestem zagubiona,
Może nie należę nigdzie
Zgubieni jesteśmy oboje
Może to jest dom
A może nigdy nim nie będzie
Może nie potrzebuję fundamentów
W sobie mam to miejsce
Dziś mam ten pokój
Wrócę z podniesioną głową
Na nowo poznam stare miejsca
Żeby znowu stanąć obok
Gdy wracasz do miejsca, które ci coś daje
I to szanuj, bo to co ty dasz do ciebie wróci
Gdzieś tam jest jednak miejsce
Gdzie nie mówię szeptem
Gdzie moje jest powietrze
I moja każda pora dnia
Tam najgorsze, najlepsze
Smak chwil co najcenniejsze
Znów czujesz to powietrze
Bez dwóch słów
Wśród czterech ścian
O mnie się nie martw, mama już
Wszystko dobrze
Jakoś zleciały trzy lata
Był krótki moment
Że mówili tylko o mnie
A martwiłaś się, że postawiłem wszystko zbyt pochopnie
Może masz racje, ale teraz to już
Trochę za późno, by obawiać się porażki
O mnie się nie martw, będę dzisiaj na kolacji
Czasem nie mogłem skumać, czemu tak być musi
Ale nie chciałem pytać czemu nie ma znów go
Dziś już rozumiem, że się czasem trzeba upić
A na przepraszam, to już zwykle jest za późno
Czasami brak nam czasu by zawrócić, co?
Gaśnie kolejny znicz, chyba szósty rok
Pamiętaj tato już się na ciebie nie gniewam