Znalazłam radość w wyobrażeniach o końcu tego etepu w moim życiu, jakikolwiek byłby początek.
Nic już się nie wydarzy, bo wszystko jest już przemielone i wykorzystane, wszystko jest screenshotem, każda ideologia, każda myśl i każde działanie, służy produkcji nowego styropianu. Jeszcze nikt nigdy w historii świata nie był tak zniewolony jak my tutaj i teraz.
Mogłabym zburzyć tą konstrukcję. Prośby, groźby, krzyki i tupanie nogami, mogę powiedzieć wszystko, mogę klnąć, odejść i wrócić, nie jestem w stanie oddalić się nawet na chwilę. Ciągle wracam do punktu wyjścia i wiem, że tracę czas zanim zdążę się zastanowić.
Tak bardzo chciałam mieć coś stabilnego.
Mam nadzieję zostawić to w pociągu do Gdańska, staram się jak mogę.
Czy nie możemy zrezygnować?