Może zacznę od wczoraj.
Była taka piękna pogoda- nie wliczając szalejącego wietrzyska- że postanowiliśmy wypuścić Harutka na padok. Zabraliśmy Sonię (patrz psiak z poprzedniego foto) i poszliśmy sobie spacerkiem. To był świetny pomysł. Padok był w 99% suchy więc Hary się nieźle wyszalał ;) Nawet Sonia w końcu rzuciła się w pościg za Harym hahaha- oczywiście była bez szans
Wróciliśmy do domku a później znowu do SO odebrać zamówioną derkę. Jest śliczna, znaczy się była bo jak dziś wyciągnęłam Harego z boksu to się okazało, że potrzebował tylko doby aby ją porwać- masakra jakaś.
Ale za to w korytarzu miodzio- poza jedną stopą przed okserkiem.
Jeszcze wzięłam, na prośbę Weronki, Fobiego. Zdjęłam mu dereczkę, założyłam uzdę i do karuzeli. W korytarzu dziś wymiatał. Niezły okser mu pan Mirek ustawił ale śmigał jak ta lala aż wszystkim oczy z orbit wyszły.
Ale mnie już nie było tak wesoło jak wychodziliśmy z hali a on chciał mi zwiać bo się na coś napalił- masakra
Ale dałam radę- wariat.
Jutro trening ujeżdżeniowo- Tołdi$ będzie. Będzie wesoło.
Si Ya