Me & Kaszi, ujebani syfem z ziemi i mąką od stóp do głów. Uwielbiam to zdjęcie. xD
Chwilę temu wróciłam ze szkoły i pewnie zaraz pójdę spać. Mam dość. W dodatku nie nadążam z nauką. W gimnazjum przez całe trzy lata kompletnie nic nie robiłam, a teraz czuję, że w końcu wypadałoby zacząć.
Wczoraj się nie wyspałam i chciałam sobie dospać na francuskim, ale pan mnie obudził. ;( Ludzie są okrutni.
A teraz właśnie siedzę i piję boską miętową herbatkę, i nie mam o czym pisać. Tzn. w sumie miałabym o czym, ale po pierwsze nie chcę, a po drugie nie chce mi się.
Przydałoby się pouczyć historii. Nie ma to jak zakres rozszerzony. ;<
Nie no, naprawdę, za dużo wszystkiego. Nic mi się ostatnio nie układa. Marzę o tym, żeby być tak całkiem sama, bez nikogo i niczego, bez żadnych obowiązków. Po prostu siedzieć w domu, leżeć w łóżku przez cały dzień i jedynie rozmyślać, tonąć we własnej wspaniałej wyobraźni... Teraz nawet nie mam czasu na myślenie, przez co nic mnie nie inspiruje i nie jestem w stanie narysować nic ambitnego. Nie mam też kiedy czytać. Chyba od tygodnia nie tknęłam fanficków. Przerażające.
Moja żona ma dziś urodziny. <3 Zadzwonię do niej jak się wyśpię, bo na razie jestem kompletnie nie do życia. I jej tata też ma chyba, z tego co pamiętam (?) Dwa dni temu urodziny miał mój tata, i w ogóle dużo osób ostatnio miało urodziny! No luuudzie, wszystkich Was robili w sylwestra, czy co? A, i w ogóle! Zostałam ciocią. Nika urodziła słodką dziewczynkę. Niestety odległość w chuj tysięcy kilometrów nie pomaga w byciu dobrą ciocią. Cóż, życie. ._.
Ech, żadnych głębszych myśli w dzisiejszej notce.
Obiad mi się zaraz skończy gotować. Lecę. ._. A potem idę spać. Więc dobranocdzień (? xD), arbuziki. :*