Umarłam
dla tej góry
dla tego drzewa
dla tego mostu
nie patrzą na mnie tak jak dawniej patrzyli
nie szukają mnie
nie nawołują mnie po imieniu
nie wiedzą gdzie jestem
nie spotykają mnie na spacerze
nie zaglądają do mnie przez okno
ani góra ani drzewo ani most
nie mają mi nic do powiedzenia
zgubiłam się w ciemnym lesie
przerwałam w połowie zdania
nie powiedziałam
nie skończyłam
nie zamknęłam
nie sprawdziłam
zostawiłam uchylone drzwi
nie nacisnęłam klamki
nie wyszłam
nie zabrałam
nie zniszczyłam
nie wyrzuciłam
nie spaliłam
dotknęłam powietrza
nie noga
nie reka
nie głowa
nie szyja
ciało nie ma nic do tego
co się tu wydarzyło
skoczyłam z dziesiątego piętra
połamałam wszystkie kości
potłukłam się
potem poszłam na swój własny pogrzeb
rzuciłam grudę ziemi
za sobą
wróciłam tą samą drogą
otworzyłam te same drzwi
potem otworzyłam okno
w dole zielenił się trawnik
bielił się i czerwienił
jakby wszystko działo się
po raz pierwszy
Chcę umrzeć i znaleźć się w niebie
Chcę zdychać i spotkać się z diabłem
Dam oczy za kawałek słowa
Dam ręce za cień dotknięcia
Chce płakać, jak płacze to boli
Chce krzyczeć aż będę niemową
Dam dusze za szczyptę uśmiechu
Dam wiarę za czule spojrzenie
Chce oddać się w zastaw do zawsze
Chce wyjść z mego ciała i nie czuć
Dam wszystko czym jestem za łezkę
Dam serce za zmarszczkę na czole