Mój R. Wtedy nastała ta rzadka chwila, kiedy się przebudził.
Niewiele jest chwil milszych niż te, kiedy on wskakuje na moje łóżko i pomrukując dotyka mnie mokrym noskiem.
O ile nie robi tego o 6 rano.
Pisanie pozornie bez sensu może ma sens, ale głównie to pozór rzuca się w oczy. Chociaż lepsze to niż pisanie na pozór z sensem.
Mimo wszystko lepiej pisać całkiem sensownie. Nie zawsze, ale zwykle, bogate porównania są ładne, ale niefajne dla tych szaraczków, którzy nie potrafią czytać piszącemu w myślach.
Dobra, skończyć to. Chyba nigdy nie załapię się w tą pozytywną energię i nigdy nie nauczę się backflipa (sensownie wytłumaczę, że to mój całkiem nowy cel życiowy, kolejny na liście zresztą) przed śmiercią.
Marudzę nawet nad tym, że marudzę.